Nie istnieje chyba "włoska złota jesień" bo nieustannie pada. Mokro pochmurno, mgliście i bardzo się ochłodziło rozpoczął się okres grzewczy. Właściwie to lubię ciepło z kuchennego pieca na drewno jest zupełnie inne i daje cudowną atmosferę w domu. W zeszłym roku od mojej mamy dostałam (można to nazwać) " akwarium" na dekoracje i będąc na spacerze jesiennym z Martusią postanowiłam w końcu je wykorzystać i udekorować. W lesie pozbierałyśmy to co dała jesień i las.
Udało mi się też odkupić piękne świeczki w kształcie kasztanów i sówek... Jesień..... tutaj pada i pada i nie widać końca.... wieczory jednak wykorzystuję na haftowanie świątecznych prezentów ale to już temat na kolejny mój post który tuż tuż niebawem.